*Oczami
Louisa*
Jej
sen stał się niespokojny, przestraszyłem się jak usłyszałem, że
krzyczy. Obudziła się z płaczem. Spojrzała na mnie oczami pełnymi
strachu oraz łez i wymamrotała: „Przytul”. Momentalnie ją
objąłem, mocno się wtuliła i zaczęła szlochać szepcząc w
kółko słowa: „On tego nie zrobił, ja tego nie zrobiłam”. Co
się dzieje? Zacząłem ją kołysać, powoli się uspokajała.
Mówiłem do niej cały czas: „Cii... jest dobrze, jestem z Tobą.
Już okey.” W końcu podziałało i Violetta się uspokoiła.
-Co
się stało?- spytałem
-Boo...
On... Tuuu... Był... Onn... Mii... Too... Zrooo... biłł... Ratuj.-
powiedziała jąkając się i zacinając, a ostatnie słowo
wyszeptała.
-Ej
ja jestem z Tobą cały czas. Obiecuję, że nikt Ci nic nie zrobi.
Idź spać.- Tak naprawdę znów nie wiedziałem o co chodzi, ale to
nic, kiedyś się dowiem, może. Uspokajałem ją nadal, chyba w
końcu podziałało, bo po chwili odezwała się, a jej głos drżał
już tylko trochę.
-A
pójdziesz ze mną?- spytała z nadzieją w oczach.
-Jasne,
tylko najpierw chciałbym wziąć prysznic.
-Oki,
to ja Ci dam ręcznik, szczoteczkę do zębów i co jeszcze chcesz-
mówiła już pewnym głosem.
-Do
tego jeszcze jakieś mydło i pasta.
-Dobrze
to ja pójdę po to, a Ty tu siedź oki?- spytała nie pewnie
-Nigdzie
się nie ruszę- odpowiedziałem. Wysunęła się z moich objęć i
wyszła z pokoju. Wróciła po jakiś pięciu minutach z rzeczami, o
które prosiłem.
-Tam
jest łazienka- mówiąc to wskazała na drzwi, które były
naprzeciwko ogromnej szafy. Wziąłem od niej rzeczy dziękując i
poszedłem do łazienki.
*Oczami
Violetty*
Gdy
tylko Louis zamknął za sobą drzwi łazienki. Ruszyłam w stronę
parapetu, na którym po chwili siedziałam. Patrzyłam się w okno,
przypominając sobie sen. To znów do mnie wróciło, a miałam
zapomnieć. Ten koszmar był gorszy od poprzednich. Teraz to zasnę
tylko wtedy gdy ktoś mnie przytuli. A że nie ma nikogo oprócz
Louisa to on przejmie tą rolę. Dziwie mu się, że jeszcze nie
zrezygnował, nie uciekł. On trwa przy mnie niczym wierny pies. Cały
czas mnie pociesza i wygląda na to, że nie zamierza przestać. Czy
ja go czasem nie wykorzystuję? Louis robi wszystko o co go poproszę.
Może nadal liczy na coś więcej? Siedziałam zamyślona na
parapecie, kiedy usłyszałam otwieranie drzwi. Z łazienki wyszedł
Louis w samych bokserkach! Patrzyłam na jego umięśnione ciało jak
zahipnotyzowana. W końcu przeniosłam wzrok z jego torsu na twarz.
Uśmiechał się i powiedział:
-Teraz
Twoja kolej.
Odpowiedziałam
uśmiechem i zeskoczyłam z parapetu. Wzięłam piżamę i ruszyłam
w stronę łazienki rzucając ukradkiem spojrzenia na umięśnione
ciało Lou. Miałam nadzieje, że nie zauważył moich spojrzeń. Czy
to nie dziwne, że ja go podziwiam? Jestem jakaś chora psychicznie.
Boje się nowego związku, a jednak pragnę Louisa, pragnę z nim
być, zasypiać i budzić się przy nim. Bardzo bym chciała, ale mój
strach jest silniejszy. Nie wiem czy będę w stanie mu zaufać w
100%. Przecież jak mu opowiem o swojej przeszłości to po
usłyszeniu krótkiego kawałka mojej historii ucieknie i nie wróci.
Nie mam po co robić sobie nadziei. Nie mam w ogóle prawa robić
sobie nadziei na związek z Louisem. On zasługuje na kogoś innego.
Ładniejszego, mądrzejszego, nie bojący się ufać ludziom, kogoś
kto nie ma burzliwej przeszłości, kogoś kogo by się wstydził.
Jestem absolutnym zaprzeczeniem tych wszystkich cech, jakie powinna
mieć idealna dziewczyna dla Louisa. Trzymam za niego kciuki, żeby
znalazł dziewczyny bez problemów, odpowiednią dla niego. Możemy
zostać przyjaciółmi- to nieszkodliwe.
*Oczami
Louisa*
Wyszedłem
z łazienki w samych bokserkach. Na Violi wywarło to chyba wrażenie,
bo skanowała moje ciało pożądliwym wzrokiem. Gdy oznajmiłem jej,
że teraz ona powinna iść do łazienki, wstała z parapetu, wzięła
piżamę z łóżka i idąc do łazienki rzucała w moją stronę
ukradkowe spojrzenia. Myślała pewnie, że tego nie zauważę. Chyba
na jej nieszczęście zauważyłem. Czy to znaczy, że jej się
podobam? Może mnie nie skreśliła jeszcze tak do końca. Może
zagubiła się w swoich uczuciach, w sumie nie dziwiłbym jej się
gdyby tak było. To dziewczyna z bardzo poważnie zakręconą
przeszłością. Mam nadzieję, że któregoś dnia odkryje przede
mną swoje sekrety, ale niech zrobi to sama z siebie, nie będę na
nią naciskał. Na razie najlepiej zostać na gruncie przyjacielskim.
Niech wie, że może na mnie liczyć w każdej sytuacji, o każdej
porze. Ona chyba nie ufa mi do końca, ale to nie jest w sumie
dziwne, przecież prawie się nie znamy. Będę starał się zdobyć
jej zaufanie małymi kroczkami, wierze w to, że w końcu mi się
uda. Musi, nawet nie myślę, że będzie inaczej. Na pewno któregoś
dnia pęknie bariera oddzielająca nas, a ja przyczynię się do jej
zniszczenia, ona może też trochę pomoże. Zaufanie to podstawa
przyjaźni i związku więc moim celem na teraz jest zdobyć zaufanie
Violetty, za wszelką cenę.
Podszedłem
do okna, wyjrzałem przez nie. Zobaczyłem ogród, piękny. Mienił
się dużą ilością barw kwitło wiele kwiatków. Ładnie ma tu
Viola. Patrzyłem na niebo, a dokładniej na zachód słońca, który
tworzył nad ogrodem romantyczny i trochę tajemniczy nastrój.
Wpatrywałem się w otaczający mnie krajobraz jak zahipnotyzowany.
Rzadko można zobaczyć coś takiego w Londynie. Nagle oplotły mnie
czyjeś dłonie, to Viola przytuliła się do moich pleców.
Przyznam, że trochę mnie nastraszyła. Odkręciłem się do niej
przodem i przytuliłem mówiąc:
-Wyjrzyj
przez okno. Viola wyswobodziła się z mojego uścisku i spojrzała
przez okno. Objąłem ją od tyłu i tak staliśmy przytuleni do
siebie, w ciszy podziwiając ogród podczas zachodu słońca.
Staliśmy tak dopóki słońce nie zaszło całkowicie. Violetta
pierwsza się ocknęła:
-Pierwszy
raz widziałam coś tak niesamowitego, nawet na zdjęciach nigdy nie
widziałam tak pięknego zachodu słońca.
-Ja
też, nigdy nie myślałem, że istnieje takie cudowne zjawisko.-
powiedziałem.
-Chodźmy
spać. Zmęczona jestem.
-Oki,
choć. Jutro rano obejrzymy wschód słońca, co Ty na to?- spytałem
-Dobrze,
ale jak mamy podziwiać wschód słońca to musimy się wyspać,
chyba, że lubisz wyglądać jak zombie.- zażartowała Viola.
-Zombie
są cool.- zaśmiałem się.
-Ale
ja nie zamierzam wyglądać tak jak one. Nie wiem jak Ty, ale ja idę
spać.- oznajmiła mi z uśmiechem Viola i ciągnęła za sobą w
stroną łóżka.
-Dobrze,
już dobrze. Chodźmy spać. Tylko nie chrap- zaśmiałem się mówiąc
ostatnie trzy słowa.
-Ja
nie chrapie- oburzyła się Viola.
-To
dobrze, ja też nie. Uprzedzając Twoje pytanie.- powiedziałem,
kładąc się na łóżku obok Violi. Zamiast odpowiedzi dostałem
uśmiech. Violetta przytuliła się do mnie, a ja przykryłem nas
kołdrą.
-Dobranoc-
wyszeptała w mój tors.
-Kolorowych
snów księżniczko.- odpowiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
Poczekałem, aż zaśnie. Już po chwili słyszałem jej miarowy
oddech. Uspokojony jej obecnością czułem, że nie będę miał
kłopotów z zaśnięciem. Przytuliłem ją mocniej do siebie i
odpłynąłem do krainy snów, w której wszystko wydaje się
łatwiejsze...
Hej,
Przepraszam,
przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam (x1000000000)
Długo
nie wstawiałam, bo cały świat sprzeciwił się mi:
Na
początku: zgubiłam pendriva, na którym miałam zapisane kilka
kolejnych rozdziałów- pendrive się nie znalazł, więc trzeba było
pisać jeszcze raz.
Później:
mój kolega przez przypadek uderzył moją ręką o ławkę tak
mocno, że kość mi pękła (prawie 2 tygodnie miałam w gipsie,
teraz mam bandaż) prawa ręka więc trudno było mi obsługiwać
laptopa.
Następnie:
przyjechała rodzina, której nie widziałam od ponad roku i chciałam
spędzić z nią trochę czasu i z tego powodu nie włączałam
laptopa :///
Na
przeprosiny mam dla was rozdział dłuższy o połowę od
poprzedniego i niespodziankę, o której napiszę pewnie pod
następnym rozdziałem- który obiecuje, że pojawi się o wiele
szybciej niż ten :)
Założyłam
ask'a macie link: http://ask.fm/Kbnd pytajcie o co chcecie
na 100% odpowiem.
Dziękuje za ponad 4100 wyświetleń :*
Komentujcie, bo to bardzo motywuje :D
Im więcej komentarzy tym szybciej rozdział :)
Obraziliście
się? :(
Mam
nadzieję, że jeśli tak to mi wybaczycie ;)
Do
następnego,
Luśka
:***