*Oczami
Sarah*
Zaczęłam
opowiadać Zaynowi mój sen:
-To
było straszne, bo śniło mi się, że Ty zabrałeś mnie na imprezę
do klubu, a potem jak z niej wracaliśmy zamieniłeś się w potwora.
Ja próbowałam uciekać, ale Ty byłeś szybszy i nie miałam szans
ucieczki, a jak mnie złapałeś to poczekałeś aż podjedzie tir i
mnie pod niego wepchnąłeś, a potem, a potem...- zaciełam się nie
mogłam mówić dalej łzy zaczęły płynąć po mojej twarzy.
-Sarah,
proszę Cię nie płacz. Uspokój się i jak będziesz gotowa to
zacznij mówić dalej, poczekam- powiedział do mnie Zayn i mocno
przytulił. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić:
-A
potem wyjąłeś mnie z pod kół, które już mnie przejechały.
Było pełno krwi, a Ty rzuciłeś mnie w sumie moje ciało Joshowi i
powiedziałeś:”Teraz możesz ją tak przerżnąć, że zapamięta
na zawsze”- dokończyłam swoją opowieść i poczułam, że Zayn
zacieśla uścisk.
-Nigdy
bym czegoś takiego nie zrobił- wyszeptał jej na ucho, a potem
pocałował w skroń.
-Wiem,
ale to wyglądało tak realistycznie. Przestraszyłam się. Coraz
częściej mam koszmary, ale nigdy bynajmniej nie przypominam sobie,
żebym miała aż tak straszny.- powiedział mu patrząc w jego
piękne miodowe oczy, które w ciemności błyszczały.
-Chodź
idziemy dalej spać, jesteś już bezpieczna- powiedział Zayn i
położył mnie na swoim ciele przytulając ją mocno, lecz zanim
znów odpłynęłam poczułam jego wargi na swoim czole. Już
wiedziałam, że jestem bezpieczna i spokojnie mogę iść spać.
*Oczami
Liama*
Tańczyłem
z Nicol bardzo długo. W klubie widziałem już tylko Harrego. Reszta
moich kumpli już się zmyła. Ciekawy jestem, dlaczego? Dlaczego oni
tak szybko wyszli? Przecież mieliśmy bawić się do rana. Coś
musiało im wypaść. Mimo to nie zamierzam się tym przejmować.
Najwyżej wrócę z Harrym.
-Nicol,
co byś powiedziała na krótką przerwę?- spytałem
-Masz
racje, przerwa dobrze nam zrobi. Już mi nogi odpadają,-
odpowiedziała mi Nicol. Nic dziwnego, w takich szpilkach jakie Nicki
miała na nogach każdego by bolały. Liam uśmiechnął się i wziął
Nicol pod ramię i zaprowadził do ich stolika.
-Chcesz
cole czy coś mocniejszego?- spytał Nicol Liam.
-Cola
starczy, dziękuje.- odpowiedziała i uśmiechnęła się. Gdy
wracałem do stolika z dwoma szklankami coli w rękach zobaczyłem...
*Oczami
Louisa*
Patrick-
starszy brat Ashley. Powiedziałem do Nialla:
-To
brat Ash, wiesz co zmieniłem zdanie. Wole się przejść.
-Nie
przesadzaj przecież Cię nie zabije- odpowiedział mi Niall
-Skąd
wiesz? Cała ich rodzina jest jakaś obłąkana- odparłem coraz
bardziej się denerwując. Na moje szczęście z klubu wyszła jakaś
kłócąca się para usłyszałem ich krzyki
*Kłótnia*
-Jak
to nie wziąłeś telefonu?!-krzyknęła dziewczyna
-Ty
miałaś, a poza tym jest rozładowany. Nie jestem jasnowidzem więc
nie mogłem przewidzieć, że ktoś ukradnie Ci torebkę!- odkrzyknął
chłopak
-I
jak my teraz niby wrócimy do domu?! Na pieszo przejdziemy 20km?!
Nawet nie mamy jak zadzwonić po taksówkę!- dziewczyna zaczynała
histeryzować
*Koniec
kłótni*
Zanim
chłopak zdążył odpowiedzieć wtrąciłem się do rozmowy:
-Hej,
krzyczeliście bardzo głośno więc usłyszałem, że nie macie jak
wrócić do domu. Tam stoi taksówka możecie nią wrócić, bo ja i
mój kumpel rozmyśliliśmy się i postanowiliśmy jeszcze się
zabawić. A taksówki raczej nie odeślemy. To jak wracacie nią?-
spytałem na koniec
-No
pewnie, że wracamy. Dzięki, że nam powiedziałeś- odpowiedziała
mi dziewczyna. Wzięła chłopaka za rękę i poszła w stronę
zaparkowanego auta.
-Nie
źle Louis, to co dzwonie po jeszcze jedną taksówkę co?- spytał
mnie Niall
-Nom
chyba tak, czymś musimy wrócić- odpowiedziałem i uśmiechnąłem
się, a Nialler odwzajemnił mój gest i wyjął telefon z kieszeni.
Zadzwonił po taksówkę, a gdy skończył rozmowę powiedział:
-Za
pięć minut przyjedzie taksówka
-Oki
czyli znów czekamy- odpowiedziałem
-Nom
nie mamy wyjścia, chyba, że chcesz wracać na piechotę?- spytał
żartobliwie Niall i zaczął się śmiać,a ja do niego dołączyłem.
Nim się obejrzeliśmy podjechała taksówka, wsiedliśmy do niej i
podaliśmy adres kierowcy, a ten ruszył. Śmiałem się z Nialla gdy
ten spytał mnie o chęć wracania na piechotę do domu wtedy
zaczęliśmy się śmiać, a był to lepszy pomysł od wsiadania w
taksówkę...
Do napisania,
Luśka
:***