środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 7






W rozdziale występują przekleństwa...

*Oczami Violetty*


Zasnęłam, a obudziłam się czując mrowienie na policzku. To ojciec mnie uderzył. Jak tylko zobaczył, że otworzyłam oczy zaczął krzyczeć: 
-Oszalałaś?! Zasnęłaś w biały dzień?! I to jeszcze wtedy gdy miałaś zajmować się rodzeństwem! Jesteś popierdolona! Jak mam Cię zostawić z czwórką dzieci jak Ty zamiast ich pilnować pójdziesz sobie spać! Jak Ci nie wstyd?! Chyba Cię w szpitalu podmienili, bo moje dzieci nie są takie popieprzone!
-Nawet nie wiedziałam, że usnęłam- wyszeptałam trzymając się za pulsujący , bolący policzek
-Nie wiedziałaś?! Dobre sobie, jesteś pierdzieloną suką!- wykrzyknął uderzył mnie w drugi policzek, kopnął w brzuch i wyszedł. Gdy zamknął za sobą drzwi, zwinęłam się na dywanie i próbowałam nie płakać, ale ból i fizyczny i psychiczny był za silny i w końcu pozwoliłam łzą spłynąć po policzkach. Po pewnym czasie usłyszałam pukanie do drzwi. "O kurwa! A co jeśli to tata?"- pomyślałam i szybko usiadłam ocierając oczy i policzki.
-Proszę- zawołałam siląc się na neutralny ton. Przypomniałam sobie, że przecież tata nigdy nie puka, tylko po prostu wchodzi. Odetchnęłam z ulgą. W drzwiach ujrzałam blond czuprynę Michela.
-Hej Viol! Wszystko ok?- spytał
-Czy ja wyglądam jakby było ok?- odpowiedziałam pytaniem
-Sorki, głupi jestem. Bardzo boli?- podszedł do mnie i usiadł obok przytulając.
-Nie jest najgorzej, znając go i jego możliwości zawsze mogło być 100 razy gorzej- spróbowałam się uśmiechnąć
-No w sumie tak. Wiesz dlaczego akurat Ty jesteś obiektem, na którym wyładowuje swą złość?
-Pewnie za dużo mu się stawiam, ale tak na prawdę to tylko on zna prawdę- powiedziałam wtulając się w Mika
-Masz rację, jak chcesz to idź na imprezę. Ja zostanę z resztą.- zaproponował
-Mowy nie ma, za młody jesteś, a po za tym już odwołałam- odparłam
-Ej no! Mam 14 lat jestem już wystarczająco duży, żeby zająć się dziećmi- oponował oburzony
-Hahah... Tak ciekawe co będzie jak trzeba będzie zmienić pieluchę- powiedziałam żartobliwie i zaczęłam się śmiać. Nie był to jednak dobry pomysł...

*Oczami Sarah*

Podeszłam do samochodu. W środku siedziała Nicol i 5 chłopaków. Uśmiechnęłam się i przywitałam z nimi.
-Hej Sarah jestem- powiedziałam wsiadając
-Hej Sara! To jest Liam, Louis, Zayn, Niall, a ten za kierownicą to Harry.- Nicol przedstawiła wszystkich po kolei wskazując na nich. Jeszcze raz obdarzyłam ich uśmiechem. Harry ruszył. W trakcie jazdy gadaliśmy o wszystkim i o niczym. W krótkim czasie dojechaliśmy pod klub. Wysiedliśmy z samochodu. Weszliśmy bez problemu, w końcu chłopaki mają zespół więc wszędzie mają wtyki. Po wejściu do klubu od razu udaliśmy się do baru po drinki. Z napojami w rękach poszliśmy zająć stoliki. Siedzieliśmy przy stoliku pijąc i wygłupiając się. Liam porwał Nicki do tańca. Harry poszedł na podryw. Mi Zayn zaproponował taniec zgodziłam się, w sumie to jest bardzo przystojny.

*Oczami Nialla*

Liam tańczył z Nicol, Zayn z Sarah, a Harry z jakąś brunetką. Siedziałem razem z Louisem przy stoliku i obserwowałem wirujące pary.
-Nie wiem jak Ty, ale ja idę się zabawić- powiedział Lou wstając
-Dobry pomysł, przecież jesteśmy na imprezie- odparłem i również wstałem. Skierowaliśmy się w stronę dwóch dziewczyn sączących drinki i śmiejących się z czegoś. Nagle ujrzałem tą twarz zanim zdążyłem zareagować dziewczyna już podchodziła do naszej dwójki.


Piszcie w komentarzach swoje blogi, chętnie zajrzę. Uwielbiam czytać blogi.Polecajcie blogi, na pewno zajrzę, skomentuje, a może i zaobserwuje :)

Dla Was komentarz to parę słów, a dla mnie banan na twarzy i zaciesz na cały dzień :)

Do napisania,
Luśka :***


niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 6




*Oczami Violetty*
Weszłam do domu. Już od progu przywitały mnie okrzyki bliźniaków. Mama wyszła z kuchni mówiąc:
-Wiem, że miałaś iść dziś na imprezę z Sarą, ale muszę iść z tatą na bankiet z okazji otwarcia hotelu. Zostaniesz z dzieciakami.
-Że co?! Mowy nie ma. Opiekunkę wynajmij. 
-Przecież z opiekunką nie zostaną. Zostajesz i koniec. Nie denerwuj mnie chociaż Ty. Za chwilę obiad.- odpowiedziała głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-Nie będę jadła.- powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Jak zwykle nie mogę iść. Nienawidzę tego, że zawsze znajdą jakąś wymówkę. Napisałam sms'a do Sary: "Przepraszam, dziś nie mogę iść. Rodzice idą na jakiś tam bankiet i muszę zostać z dzieciakami. Jak chcesz to jutro możemy odbić to sobie kawą i spacerem :)" Po chwili dostałam odpowiedź:"Oni zawsze coś wymyślą. Jutro to odbijamy i następnym razem idziesz na imprezę, a jak coś wymyślą to ja osobiście załatwię opiekunkę :P". Uśmiechnęłam się. Wiedziałam do czego Sara jest zdolna odpisałam:"Okey ;) Miłej zabawy" Odpowiedź nadeszła zadziwiająco szybko:"Dzięki, ale najpierw muszę znaleźć osobę, która ze mną pójdzie. Kończę do jutra, pa :*" Nic już jej nie odpisałam. Wzięłam książkę z półki i zaczęłam czytać. 
*Oczami Sarah*
No pięknie, Viola nie może iść na imprezę. Muszę znaleźć sobie towarzystwo, a w najgorszym przypadku pójdę sama. Napisałam sms'a do Nicol, z którą pracuję w barze. Jest moją dobrą kumpelą, a na dodatek uwielbia imprezy do upadłego. Dokładnie jak ja. "Hej Nic, mam pomysł, co Ty na to, żeby dziś wybrać się na imprezę do klubu? ;)" Po chwili otrzymałam odpowiedź: "Hej! Idę z Liamem i chłopakami. Jak chcesz to chodź z nami :)" Odpisałam: "Jak nie będą mieli nic przeciwko to mogę iść :P" Wysłałam wiadomość, a czekając na odpowiedź weszłam na fb, żeby przejrzeć czy jest coś ciekawego. Gdy już przejrzałam facebook'a weszłam na tt, ale zanim zdążyłam się zalogować dostałam sms'a: "Jasne, że nie mają nic przeciwko, im więcej osób tym ciekawsza zabawa :D O 20.05 jesteśmy pod Twoim domem i nie mów, że przyjdziesz pieszo, bo chłopaki są uparci :P" Zaczęłam się śmiać. Przyjadą po mnie, a ja mam protestować no chyba pogięło. Odpisałam Nicol: "Hahahah... Chyba z konia spadłaś, mam podwózkę i niby mam z niej zrezygnować?! No chyba Ty :P Ok to do zobaczenia pod moim domem o 20.05 :)" Spojrzałam na zegarek była 15.19 mam jeszcze dużo czasu, ale postanowiłam przejrzeć szafę w poszukiwaniu jakiegoś fajnego ubrania. Gdy wybrałam ubranie nadające się na imprezę była 15.57 O bosh! Nie spodziewałam się, że aż tak dużo czasu zajęło mi znalezienie ubrania. Postanowiłam najpierw pomalować paznokcie. Poczekałam na wyschnięcie lakieru. Zaczęłam się szykować. Najpierw sukienka, potem fryzura i makijaż. Byłam gotowa o 19.58 spakowałam do torebki portfel i telefon. Zeszłam na dół i założyłam buty. Wyszłam przed dom w chwili kiedy podjechało czarne audi...


Prosiłabym o komentarze, bo nie wiem czy się podoba ;)
Do następnego,
Luśka:***

środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 5

*Oczami Violetty*

Gdy po rozdaniu planów i kluczy do szafek wyszłam ze szkoły Ruth nie odstępowała mnie na krok. Trochę zaczynała mnie denerwować, bo bez przerwy mówiła o chłopakach z One Direction, jak to ich kocha i jacy oni są super. Szła ze mną aż do przystanku na szczęście jej autobus nadjechał pierwszy. Pożegnałyśmy się, a ja usiadłam na ławce i założyłam słuchawki, a następnie włączyłam swoją ulubioną piosenkę: "I you miss" Dana Talevski. Miałam przed sobą dwie godziny czekania na autobus no po prostu super. Chyba już wole się przejść, wstałam z ławki z zamiarem spaceru, ha fajnie by było jak bym wiedziała którędy mam iść do domu. Opadłam zrezygnowana z powrotem na ławkę. Zatraciłam się w muzyce.
-Masz śliczny głos. Usłyszałam jakiś głos z mojej prawej strony. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że śpiewam. Momentalnie zamilkłam. Wyjęłam słuchawki z uszu i odwróciłam się w kierunku, z którego usłyszałam pochwałę.
-Dziękuje- powiedziałam do blondyna siedzącego obok mnie.
-Nie masz za co dziękować taka prawda. Masz śliczny głos, może zgłosiłabyś się do jakiegoś programu muzycznego?- chłopak obdarzył mnie uśmiechem.
-Nie takie programy to nie dla mnie, za duży stres, a tak w ogóle to jestem Violetta, a Ty?- spytałam
-Piękne imię, dla pięknej dziewczyny. Jestem Cody. Miło mi- odpowiedział, a uśmiech nie schodził z jego twarzy
-Jaka tam ja piękna, ale dziękuje. Mi również miło.- odparłam
-Ta piosenka, którą śpiewałaś to było: "Here i am" Bryana Adamsa?
-Tak, ta piosenka jest dla mnie ważna.
-Jest bardzo piękna, a Ty ją ślicznie zaśpiewałaś
-Jeszcze raz dziękuje- odpowiedziałam. W chwili gdy wypowiadałam te słowa obok przystanku zatrzymał się autobus. Zerknęłam na zegarek minęły dwie godziny. To mój autobus.
-Ja będę już lecieć, bo podjechał mój autobus.- powiedziałam trochę smutna
-Dasz mi swój numer?- spytał chyba lekko zawiedziony Cody
-Jasne, pisz: 691914128- podałam mu swój numer
-Dzięki zadzwonię, albo napisze niedługo. Do zobaczenia- obdarzył mnie uśmiechem, a ja wsiadłam do autobusu i pomachałam mu...
Luśka :***

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 4



*Oczami Sarah*


Wstałam koło południa. Po nocy spędzonej w klubie byłam zmęczona. Wzięłam prysznic, ubrałam się i zrobiłam delikatny makijaż. Gdy wyszłam z łazienki skierowałam się do pokoju gościnnego, który służył jako pokój Pusi. Otworzyłam drzwi, a ta rzuciła się na mnie prawie mnie przewracając.
-Pusia! Siad!- krzyknęłam na nią. Posłuchała, zawsze mnie słucha mam ją od szczeniaka. "Zamiatała" podłogę ogonem i patrzyła na mnie swoimi brązowymi oczami.
-Kochany psiak. Chodź idziemy jeść, a potem zabiorę Cię na spacer. Zamerdała ogonem. Uśmiechnęłam się i zeszłam do kuchni. Gdybym nie odpuściła sobie szkoły właśnie siedziałabym na jakiejś nudnawej lekcji. Od dwóch lat jestem barmanką, nie zarabiam koksów, ale starcza na czynsz, jedzenie, karmę dla pieska i inne tym podobne rzeczy dziś nie zbędne do życia. Nasypałam Pusi karmę do miski i zaczęłam sobie szykować śniadanie. Wyjęłam miskę z szafki nasypałam płatków zbożowych i zalałam mlekiem. Szybko zjadłam i umyłam naczynia. Poszłam umyć zęby. Wrzuciłam telefon i portfel do torebki. Poszłam do przedpokoju i założyłam kurtkę wzięłam smycz z wieszaka i Pusia od razu przybiegła przypięłam smycz do obroży. Wyszłam z mieszkania i zamknęłam drzwi na klucz po czym klucze wrzuciłam do torebki. poszłam z Pusią do pobliskiego parku. Spuściłam ją ze smyczy, a sama usiadłam na ławce. Przypomniało mi się, że idę dziś wieczorem do klubu z Viol. Tylko ona biedactwo będzie musiała wrócić wcześniej. Jej rodzice pozwalają jej wracać maksymalnie o w pół do pierwszej. Moje rozmyślania przerwał krzyk:
-Ratunku! Niech ktoś zabierze tę bestie! Poderwałam się z miejsca, bo wydawało mi się, że z krzykiem jest zmieszane szczekanie mojej Pusi. Pobiegłam w stronę, z której dochodził krzyk. Nie myliłam się. Pusia szczekała na starszą panią, a raczej na jej pieska- york terriera:
-Pusia do nogi!- zawołałam, a ona natychmiast do mnie przybiegła. Przypięłam jej smycz i podeszłam do kobiety:
-Bardzo panią przepraszam. Nic pani nie jest?- spytałam uprzejmie
-Na szczęście nic mi, ani mojemu pieskowi ta bestia nie zrobiła. Kto jest na tyle głupi by taką ogromna bestie nazwać "Pusia"- odparła oburzona.
No fakt Pusia jest owczarkiem niemieckim długowłosym nie należy do najmniejszych, ale bez przesady to kochany pieseczek, a bestią to ona nie jest. Ta kobietka mnie zdenerwowała.


-Ja wymyśliłam to imię. I niech pani nie obraża mojego pieska. 
To, że pani nie umie się zachować przy psie to nie moja wina, 
co jest dziwne skoro sama posiada pani psa. Mówiąc na marginesie jest on 10 razy brzydszy od Pusi. Do widzenia-powiedziałam dumnie. Odwróciłam się, cmoknęłam na Pusię i poszłam do domu, nie czekając na reakcje kobiety...




Mam nadzieje, że rozdział się podoba :)
Proszę o komentarze :)


Pozdrawiam,


Luśka :***

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 3

*Oczami Violetty*


Szłam do szkoły myśląc o dzisiejszym ranku. Najpierw na mnie krzyczał. Był zdenerwowany, wściekły. A potem nagle stał się taki miły i opiekuńczy. Te jego śliczne oczy pełne troski zapamiętam sobie na zawsze. Dopiero gdy zatrzymał się przed szkołą i otoczyły go fanki i fotoreporterzy zorientowałam się kim on naprawdę jest. Wpadłam na auto samego Louisa Tomlinsona z One Direction!!! Pewnie dużo dziewczyn sikało by po nogach jakby to on podwiózł je do szkoły. Nie jestem jakąś wielką fanką tego zespołu, dlatego tak późno się zorientowałam kim on jest. Lubiłam słuchać ich piosenek szczególnie ballad. Szłam w kierunku auli gdy usłyszałam za sobą głos:
-Hej!!! Zaczekaj!!!

Odwróciłam się i zobaczyłam jakąś dziewczynę biegnącą w moją stronę
-Hej! Ruth jestem, a Ty? Mam prośbę: Skoro chodzisz z Louisem to mogłabyś mi załatwić autografy chłopaków?- spytała nieznajoma- Ruth
-Violetta jestem. A co do Twojej prośby to nie chodzę z Louisem, nawet go nie znam. Dziś rano przypadkiem na siebie wpadliśmy. W sumie to ja wpadłam na jego auto, no ale nie ważne.- odpowiedziałam
-Szkoda. W której klasie jesteś?
-W trzeciej b, a Ty?- spytałam z grzeczności
-O! To fajnie, bo ja też. Chodźmy już na aule, żeby się nie spóźnić.- Ruth naprawdę się ucieszyła. Poszłam za nią, wydała mi się nawet fajna. Weszłyśmy do auli i zajęłyśmy miejsca w chwili gdy siadałyśmy dyrektorka zaczęła mówić. We wszystkich szkołach mówią to samo więc zamiast słuchać odpłynęłam i w myślach odtwarzałam wciąż na nowo twarz Louisa i sposób w jaki na mnie patrzył...




Luśka :***

czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 2

*Oczami Louisa*


-Chodź odwiozę Cię do szkoły- powiedziałem do niej gdy skończyłem wycierać jej twarz. Otworzyłem drzwi po stronie pasażera.
-Dziękuje, ale nie musisz mnie odwozić do szkoły.- odparła wsiadając. Zamknąłem za nią drzwi. 
-Nie muszę, ale chce. To do jakiej szkoły się kierujemy?- spytałem odpalając samochód.
-Do Liceum im. Johna Majora.- odpowiedziała mi z uśmiechem. Pokochałem ten jej uśmiech. Gdy zaparkowałem pod szkołą i wysiadłem by otworzyć jej drzwi, podbiegło do mnie dużo osób. Wrzeszczące fanki chciały autografy, a fotoreporterzy jak zawsze zadawali głupie pytania.
-Dzięki za podwózkę, pa- powiedziała i ruszyła w stronę wejścia do szkoły. Chciałem pójść za nią i dowiedzieć się jak ma na imię no i wziąć  numer jej telefonu. Niestety drogę zablokowały fanki i ludzie z aparatami. Zignorowałem ich i zły wsiadłem w samochód i odjechałem. Całą drogę do studia miałem w myślach jej cudowny uśmiech. Chciałbym ją ponownie spotkać. Nim się obejrzałem parkowałem już przy studiu. Wysiadłem z auta i ruszyłem w stronę pokoju nagraniowego.
-Siemka chłopaki!- krzyknąłem od progu i przywitałem się z każdym po kolei uściskiem dłoni.
-Hej Louis! Co tak długo?- spytał mnie Liam.
-Coś, a raczej ktoś mnie zatrzymał.
-Na bank dziewczyna. Ładna?- spytał mnie Harry
-Piękna- odpowiedziałem rozmarzony, przywołując we wspomnieniach jej uśmiech.

-A jak na imię tej piękności?- chciał wiedzieć Niall
-No... ja... ten... tego... Ja nie wiem.- odparłem zrezygnowany
-Jak to nie wiesz?- spytał Zayn
Opowiedziałem chłopakom całą historie.
-No i sami widzicie nie miałem kiedy jej spytać- podsumowałem swoją opowieść.
-Nie chce Cię dołować, ale pewnie jej już nie spotkasz i nie poznasz jej imienia.- odpowiedział mi Liam
-Tak zapewne masz racje, a teraz lepiej zabierzmy się do pracy.- odparłem zamyślony.
Wtedy nie wiedziałem, że los szykuje dla mnie kolejną niespodziankę...


Luśka :***