piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 29

*Oczami Louisa*

Jej sen stał się niespokojny, przestraszyłem się jak usłyszałem, że krzyczy. Obudziła się z płaczem. Spojrzała na mnie oczami pełnymi strachu oraz łez i wymamrotała: „Przytul”. Momentalnie ją objąłem, mocno się wtuliła i zaczęła szlochać szepcząc w kółko słowa: „On tego nie zrobił, ja tego nie zrobiłam”. Co się dzieje? Zacząłem ją kołysać, powoli się uspokajała. Mówiłem do niej cały czas: „Cii... jest dobrze, jestem z Tobą. Już okey.” W końcu podziałało i Violetta się uspokoiła.
-Co się stało?- spytałem
-Boo... On... Tuuu... Był... Onn... Mii... Too... Zrooo... biłł... Ratuj.- powiedziała jąkając się i zacinając, a ostatnie słowo wyszeptała.
-Ej ja jestem z Tobą cały czas. Obiecuję, że nikt Ci nic nie zrobi. Idź spać.- Tak naprawdę znów nie wiedziałem o co chodzi, ale to nic, kiedyś się dowiem, może. Uspokajałem ją nadal, chyba w końcu podziałało, bo po chwili odezwała się, a jej głos drżał już tylko trochę.
-A pójdziesz ze mną?- spytała z nadzieją w oczach.
-Jasne, tylko najpierw chciałbym wziąć prysznic.
-Oki, to ja Ci dam ręcznik, szczoteczkę do zębów i co jeszcze chcesz- mówiła już pewnym głosem.
-Do tego jeszcze jakieś mydło i pasta.
-Dobrze to ja pójdę po to, a Ty tu siedź oki?- spytała nie pewnie
-Nigdzie się nie ruszę- odpowiedziałem. Wysunęła się z moich objęć i wyszła z pokoju. Wróciła po jakiś pięciu minutach z rzeczami, o które prosiłem.
-Tam jest łazienka- mówiąc to wskazała na drzwi, które były naprzeciwko ogromnej szafy. Wziąłem od niej rzeczy dziękując i poszedłem do łazienki.

*Oczami Violetty*

Gdy tylko Louis zamknął za sobą drzwi łazienki. Ruszyłam w stronę parapetu, na którym po chwili siedziałam. Patrzyłam się w okno, przypominając sobie sen. To znów do mnie wróciło, a miałam zapomnieć. Ten koszmar był gorszy od poprzednich. Teraz to zasnę tylko wtedy gdy ktoś mnie przytuli. A że nie ma nikogo oprócz Louisa to on przejmie tą rolę. Dziwie mu się, że jeszcze nie zrezygnował, nie uciekł. On trwa przy mnie niczym wierny pies. Cały czas mnie pociesza i wygląda na to, że nie zamierza przestać. Czy ja go czasem nie wykorzystuję? Louis robi wszystko o co go poproszę. Może nadal liczy na coś więcej? Siedziałam zamyślona na parapecie, kiedy usłyszałam otwieranie drzwi. Z łazienki wyszedł Louis w samych bokserkach! Patrzyłam na jego umięśnione ciało jak zahipnotyzowana. W końcu przeniosłam wzrok z jego torsu na twarz. Uśmiechał się i powiedział:
-Teraz Twoja kolej.
Odpowiedziałam uśmiechem i zeskoczyłam z parapetu. Wzięłam piżamę i ruszyłam w stronę łazienki rzucając ukradkiem spojrzenia na umięśnione ciało Lou. Miałam nadzieje, że nie zauważył moich spojrzeń. Czy to nie dziwne, że ja go podziwiam? Jestem jakaś chora psychicznie. Boje się nowego związku, a jednak pragnę Louisa, pragnę z nim być, zasypiać i budzić się przy nim. Bardzo bym chciała, ale mój strach jest silniejszy. Nie wiem czy będę w stanie mu zaufać w 100%. Przecież jak mu opowiem o swojej przeszłości to po usłyszeniu krótkiego kawałka mojej historii ucieknie i nie wróci. Nie mam po co robić sobie nadziei. Nie mam w ogóle prawa robić sobie nadziei na związek z Louisem. On zasługuje na kogoś innego. Ładniejszego, mądrzejszego, nie bojący się ufać ludziom, kogoś kto nie ma burzliwej przeszłości, kogoś kogo by się wstydził. Jestem absolutnym zaprzeczeniem tych wszystkich cech, jakie powinna mieć idealna dziewczyna dla Louisa. Trzymam za niego kciuki, żeby znalazł dziewczyny bez problemów, odpowiednią dla niego. Możemy zostać przyjaciółmi- to nieszkodliwe.

*Oczami Louisa*

Wyszedłem z łazienki w samych bokserkach. Na Violi wywarło to chyba wrażenie, bo skanowała moje ciało pożądliwym wzrokiem. Gdy oznajmiłem jej, że teraz ona powinna iść do łazienki, wstała z parapetu, wzięła piżamę z łóżka i idąc do łazienki rzucała w moją stronę ukradkowe spojrzenia. Myślała pewnie, że tego nie zauważę. Chyba na jej nieszczęście zauważyłem. Czy to znaczy, że jej się podobam? Może mnie nie skreśliła jeszcze tak do końca. Może zagubiła się w swoich uczuciach, w sumie nie dziwiłbym jej się gdyby tak było. To dziewczyna z bardzo poważnie zakręconą przeszłością. Mam nadzieję, że któregoś dnia odkryje przede mną swoje sekrety, ale niech zrobi to sama z siebie, nie będę na nią naciskał. Na razie najlepiej zostać na gruncie przyjacielskim. Niech wie, że może na mnie liczyć w każdej sytuacji, o każdej porze. Ona chyba nie ufa mi do końca, ale to nie jest w sumie dziwne, przecież prawie się nie znamy. Będę starał się zdobyć jej zaufanie małymi kroczkami, wierze w to, że w końcu mi się uda. Musi, nawet nie myślę, że będzie inaczej. Na pewno któregoś dnia pęknie bariera oddzielająca nas, a ja przyczynię się do jej zniszczenia, ona może też trochę pomoże. Zaufanie to podstawa przyjaźni i związku więc moim celem na teraz jest zdobyć zaufanie Violetty, za wszelką cenę.
Podszedłem do okna, wyjrzałem przez nie. Zobaczyłem ogród, piękny. Mienił się dużą ilością barw kwitło wiele kwiatków. Ładnie ma tu Viola. Patrzyłem na niebo, a dokładniej na zachód słońca, który tworzył nad ogrodem romantyczny i trochę tajemniczy nastrój. Wpatrywałem się w otaczający mnie krajobraz jak zahipnotyzowany. Rzadko można zobaczyć coś takiego w Londynie. Nagle oplotły mnie czyjeś dłonie, to Viola przytuliła się do moich pleców. Przyznam, że trochę mnie nastraszyła. Odkręciłem się do niej przodem i przytuliłem mówiąc:
-Wyjrzyj przez okno. Viola wyswobodziła się z mojego uścisku i spojrzała przez okno. Objąłem ją od tyłu i tak staliśmy przytuleni do siebie, w ciszy podziwiając ogród podczas zachodu słońca. Staliśmy tak dopóki słońce nie zaszło całkowicie. Violetta pierwsza się ocknęła:
-Pierwszy raz widziałam coś tak niesamowitego, nawet na zdjęciach nigdy nie widziałam tak pięknego zachodu słońca.
-Ja też, nigdy nie myślałem, że istnieje takie cudowne zjawisko.- powiedziałem.
-Chodźmy spać. Zmęczona jestem.
-Oki, choć. Jutro rano obejrzymy wschód słońca, co Ty na to?- spytałem
-Dobrze, ale jak mamy podziwiać wschód słońca to musimy się wyspać, chyba, że lubisz wyglądać jak zombie.- zażartowała Viola.
-Zombie są cool.- zaśmiałem się.
-Ale ja nie zamierzam wyglądać tak jak one. Nie wiem jak Ty, ale ja idę spać.- oznajmiła mi z uśmiechem Viola i ciągnęła za sobą w stroną łóżka.
-Dobrze, już dobrze. Chodźmy spać. Tylko nie chrap- zaśmiałem się mówiąc ostatnie trzy słowa.
-Ja nie chrapie- oburzyła się Viola.
-To dobrze, ja też nie. Uprzedzając Twoje pytanie.- powiedziałem, kładąc się na łóżku obok Violi. Zamiast odpowiedzi dostałem uśmiech. Violetta przytuliła się do mnie, a ja przykryłem nas kołdrą.
-Dobranoc- wyszeptała w mój tors.
-Kolorowych snów księżniczko.- odpowiedziałem i pocałowałem ją w czoło. Poczekałem, aż zaśnie. Już po chwili słyszałem jej miarowy oddech. Uspokojony jej obecnością czułem, że nie będę miał kłopotów z zaśnięciem. Przytuliłem ją mocniej do siebie i odpłynąłem do krainy snów, w której wszystko wydaje się łatwiejsze...

Hej,

Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam (x1000000000)

Długo nie wstawiałam, bo cały świat sprzeciwił się mi:

Na początku: zgubiłam pendriva, na którym miałam zapisane kilka kolejnych rozdziałów- pendrive się nie znalazł, więc trzeba było pisać jeszcze raz.
Później: mój kolega przez przypadek uderzył moją ręką o ławkę tak mocno, że kość mi pękła (prawie 2 tygodnie miałam w gipsie, teraz mam bandaż) prawa ręka więc trudno było mi obsługiwać laptopa.
Następnie: przyjechała rodzina, której nie widziałam od ponad roku i chciałam spędzić z nią trochę czasu i z tego powodu nie włączałam laptopa :///

Na przeprosiny mam dla was rozdział dłuższy o połowę od poprzedniego i niespodziankę, o której napiszę pewnie pod następnym rozdziałem- który obiecuje, że pojawi się o wiele szybciej niż ten :)

Założyłam ask'a macie link: http://ask.fm/Kbnd  pytajcie o co chcecie na 100% odpowiem.


Dziękuje za ponad 4100 wyświetleń :*
Komentujcie, bo to bardzo motywuje :D
Im więcej komentarzy tym szybciej rozdział :)

Obraziliście się? :(
Mam nadzieję, że jeśli tak to mi wybaczycie ;)

Do następnego,
Luśka :***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz