środa, 2 lipca 2014

Rozdział 30

*Oczami Julie*

Louis nadal u nas był. Viola chyba zaczynała mu ufać. Spędzają razem dużo czasu. Może w końcu Violetta pozbiera się do końca? Oby, bo choć to moja siostra i trochę mi jej żal to wolałabym mieszkać tam gdzie wcześniej, mieć swoich przyjaciół, żeby moje życie było takie jak wcześniej, wiele bym za to oddała. To trochę, no dobra bardzo wkurzające, że rodzice są na każde zawołanie Violi, robią wszystko co ona im powie. Wystarczyło jedno jej zdanie: („Dopóki tu mieszkamy nie sądzę by udało mi się pozbierać.”) by rodzice natychmiast zaczęli szukać odpowiedniego miejsca na przeprowadzkę. Po 2 tygodniach wszystko było gotowe i po prostu się przeprowadziliśmy. Nie rozumiem dlaczego nie mogliśmy zostać w naszym kraju tylko przeprowadzać się tak daleko. No błagam z Polski do Anglii. I znów to wina Violi, bo powiedziała rodzicom, że w Londynie od miesiąca mieszka jej przyjaciółka i ona by pomogła jej się pozbierać. I proszę bardzo jesteśmy w Londynie. A ktoś spytał, mnie, Mike, Ann czy chcemy tu zamieszkać? No nie. Annabella została u babci, żeby dokończyć studia. Ciekawe co teraz będzie? Przecież babcia nie żyje. Ehh... to chyba też przez Viole, mogłyśmy nie wychodzić, to ona to wymyśliła, jakbyśmy były na miejscu, to może udałoby nam się uratować babcie. I teraz jeszcze Kristen, rodzice na 100% pozwolą Violi ją zatrzymać, znów powie, że to pozwoli jej się pozbierać i oni uwierzą, to im wystarczy. Wiem, że zawsze mogę liczyć na Violę, ale po prostu ona mnie wkurza, może wszystko, bo w Polsce wydarzyło się coś złego? To nie fair, rodzice powinni traktować nas wszystkich tak samo. A Violetta ma największe przywileje. Tylko dlatego, że w przeszłości przeżyła nieprzyjemną sytuacje. Hello! Ja też przeżyłam mnóstwo przykrych sytuacji, a jakoś nikt się tym nie interesuje, bo przecież cały świat kręci się wokół Violi, to ona jest najważniejsza. Nikt nie może mieć problemów, tylko ona. Moich problemów nie ma nawet kto wysłuchać, to cholernie niesprawiedliwe, że chociaż nie lubię/ nienawidze Violi to z każdym problemem muszę iść do niej- nikt inny mnie nie wysłucha. Annabella byłaby o wiele lepsza, ale niestety została w Polsce, zawsze wolałam Ann, ona mnie rozumiała najlepiej ze wszystkich, mam nadzieję, że niedługo się z nią spotkam i pogadam szczerze. Ona chyba też ma za złe Violi tą nagłą wyprowadzkę. Mike za to uwielbia Violettę i od zawsze jest po jej stronie. Potrafi spędzić z nią cały dzień. Ona potrafiła zabierać go ze sobą na imprezy u koleżanek i spotkania z przyjaciółmi. To nie fair ja nie miałam z jej strony takich przywilejów, chyba zazdroszczę tego Mikowi. Wiem, że mogę liczyć na Violę w krytycznej sytuacji, ale nic więcej. Nie mam co liczyć na wspólne wypady na zakupy- chyba, że mama nas po coś wysyła, albo potrzebne jest coś dla dzieciaków. W sumie ich też mam dość, wszyscy tak je kochają i się nimi zachwycają no błagam to tylko bachory, które prawie cały czas ryczą. Po co rodzicom tyle dzieciaków? I jeszcze teraz ta całą Kristen. Istna masakra. To nie dziwne, że zamiast myśleć o śmierci babci, myślę nad swoim rodzeństwem? Dziwne, i to bardzo dziwne. Najpierw przeprowadzka, potem problemy z ojcem, a teraz śmierć babci. Gorzej być nie może prawda? Choć może jednak może? Pewnie znów zdarzy się jakiś nieoczekiwany wypadek. Zapewne z udziałem Violi. To tylko kwestia czasu, coś czuję, że ona się w coś wplącze, wpadnie w bagno i znów trzeba będzie jej pomagać. Bo biedactwo samo nie da rady. Grr... nie cierpię jak trzeba obchodzić się z nią jak z jajkiem. Nawet nie mogę jej przezwać, bo zaraz poleciałaby do rodziców i powiedziała im, że przeszkadzam jej w zapomnieniu, albo wymyśliłaby coś równie głupiego. Za co mam taką siostrę? Co zrobiłam nie tak, że mnie ukarano tak okrutnie?

*Oczami Mika*

Coś czuję, że to będzie długa noc, bardzo długa. Najchętniej poszedłbym do Violetty i razem z nią popłakał, ale jest u niej ten chłopak- Louis, nie lubię go, zabiera mi siostrę. Uwielbiam spędzać czas z Violą, ona jest nie tylko moją siostrą, ale też najlepszą przyjaciółką. A teraz ten cały Louis mi ją zabiera. Siedziałem przez dość długi czas z Julie, ale z nią za bardzo nie umiem się dogadać. Leżałem w łóżku i przewracałem się z boku na bok, dziś nie zasnę to raczej pewne. Wstałem z łóżka, zapaliłem światło i usiadłem przy biurku. Wziąłem czystą kartkę i zacząłem rysować. Pierwszy rysunek przedstawiał babcię, uśmiechniętą, taką, jaką chciałem ja zapamiętać. Nie chce zapamiętywać jej jako smutnej kobiety podłączonej do aparatury w szpitalu, wole ją jako radosną babcię. Drugi rysunek przedstawiał Violę i Louisa przytulonych na kanapie. Podczas rysowania tej ilustracji uświadomiłem sobie, że muszę się podzielić Violą z Louisem, bo ona wtedy będzie szczęśliwa, a jej szczęście to moje szczęście. Nie lubię jak jest smutna, za to uwielbiam jak się uśmiecha. I dlatego następny rysunek przedstawiał Violettę oczywiście uśmiechniętą. Narysowałem jeszcze krajobraz z cmentarzem w tle. Gdy rysowanie mi się znudziło, wziąłem inną kartkę i zacząłem pisać wiersz- o śmierci, później był o babci. Ziewnąłem, okey czas spać. Włożyłem swoje prace do szuflady, zgasiłem światło i położyłem się na łóżku przykrywając kołdrą. Dość szybko zasnąłem.

*Oczami Violetty*

Obudziłam się w nocy, spojrzałam na zegarek 2:19. Wyswobodziłam się z objęć Louisa i zeszłam do kuchni po szklankę wody. Napiłam się i wróciłam do pokoju. Louis nie spał, siedział na łóżku i patrzył na drzwi.
-O! Hej, obudziłam Cię? Przepraszam, nie chciałam
-Cześć, nie obudziłaś mnie, musiałem pójść do toalety- Louis uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam gest i poszłam w stronę łóżka. Położyłam się, a Louis zrobił to samo. Nie objął mnie, leżał w pewnej odległości ode mnie. Nie myśląc długo, przysunęłam się do niego i wtuliłam w jego tors, chyba się zbytnio nie zdziwił, bo od razu mnie objął i przytulił mocno. Otulona ramionami Louisa i jego zapachem starałam się zasnąć, ale za każdym razem jak zamykałam oczy, stawał mi przed nimi obraz z tamtego dnia... Nie chce tego pamiętać, otworzyłam oczy i mocniej przytuliłam Louisa.
-Louis, boję się- wyszeptałam w jego tors
-Ej, nie bój się, jestem przy Tobie, nic Ci się nie stanie. Nikt Cię nie skrzywdzi, uwierz mi.- odpowiedział uspokajająco. Przytuliłam się do niego i usnęłam.

*Oczami Louisa*


Ta dziewczyna mnie wykończy. Nie wiem czego lub kogo się boi, ale to coś lub ktoś pożałuje, że ją nastraszył. Jak mam jej pomóc, kiedy nie wiem czego/ kogo się boi? Pozostaje mi czekać, aż mi powie, no cóż, przynajmniej jest jakieś wyjście. Poczekam. Zasnęła. Słuchałem jej spokojnego, miarowego oddechu. Czułem jak jej serce bije tuż obok mojego. Jej obecność działała na mnie kojąco. Uspokajał mnie jej wyrównany oddech i bicie jej serca. Chyba jestem romantykiem. Jej drobne ciało było we mnie wtulone, jej ramiona obejmowały mnie. Jej głowa spoczywała na moim torsie. Przytulałem ją, trzymanie jej w ramionach uspokajało mnie. Wiedziałem, czułem się potrzebny, w końcu. Chłopaki twierdzą, że jestem wariatem, każda dziewczyna jaką miałem pakowała się w kłopoty. Violetta poza tym ma burzliwą przeszłość i żyje w ciągłym strachu, widzę to w jej oczach. Żal mi jej. Mam nadzieje, że niedługo zaufa mi na tyle, by opowiedzieć mi o swojej przeszłości, wtedy będę mógł jej pomóc. Oby mnie do siebie dopuściła. Niech otworzy przede mną serce i duszę. Uwielbiam pomagać ludziom, a dodatkowo w Violi zakochałem się od pierwszego wejrzenia, albo od drugiego. Jeszcze nigdy nie spotkałem tak wyjątkowej, oryginalnej, pięknej, mądrej dziewczyny. Jest cudowna, w sam raz dla mnie. Może uda mi się jej pomóc? Trzymam kciuki za to. Pewnie gdybym nie był piosenkarzem zostałbym psychologiem, ewentualnie piłkarzem. Zbieg okoliczności? Wszystkie zawody rozpoczynają się literą „p”. Hmm... Może będzie mi dane pracować we wszystkich trzech zawodach? Kto wie jak ułoży się moje życie?

Hej, 
nie komentujecie :/
Obraziliście się?

A oto niespodzianka: http://time-is-not-my-friend-nh-ff.blogspot.com/
Nowy blog, tym razem o Niallu, mam nadzieję, że się spodoba :)

Czekam na komentarze :)

Luśka :***

1 komentarz: